Munster to tutaj zawarto pokój westfalski, który w 1648 roku zakończył wojnę trzydziestoletnią.
Munster czyli miasto rowerów, jest ich tam dwa razy więcej niż ludzi.
Tam każdy jezdzi rowerem, bo i to szybciej i wygodniej, co kawałek ogromne skupiska dwukołowców (weź tu szukaj potem swojego roweru ;]), a co mnie nas najbardziej zadziwiło to ogromnie podziemne parkingi przeznaczone tylko i wyłącznie dla rowerów.
Kiedy już przywykliśmy do wszechobecnych rowerów, zaczęłiśmy standardowe zwiedzanie miasta: "starówka, okoliczne uliczki, budyneczki, ryneczki ;)
Po środku miasta przepiękna architektonicznie katedra z zegarem astronomicznym w środku. Udało nam się trafić akurat na godzinę 12 kiedy to po zegarze przechadzają się marionetki oddająze pokłony małemu Jezusowi. W prawym górnym roku zegara znajduje się wigurka przedstawiająca postać trzymającą w ręku klepsydrę mająca sybolizować nieuchronność upływającego czasu.
Udało nam się dołączyć do jakiejś wycieczki szkolnej więc słyszeliśmy wszystko o czym opowiadał przewodnik (tłumaczyła nam Ania).
Jednym z naszych planów było zwiedzenie ratusza z salą w której to włąśnie podpisano pokój westfalski, ale niestety ratusz był zamknięty z powodu trwających tam przygotowań do wyborów parlamentarnych.
Tak po krótce minął nam dzień w tym historycznym aczkolwiek nowoczesnym mieście :)