Do domu wracamy czekając na busa w Mezimesti który miał podwieść nas pod granicę.
I tu zabawna historyjka (z perspektywy czasu). Otoz mapę trzymał "Beza" który spojrzał i oznajmił iż -piechur z pełnym obciążeniem szedłby do granicy 3 godziny...
No więc postanowilismy poczekać na busa ktory mial jechac za okolo godzinę...
czekamy godzinę i nic... no to trudno nie mamy wyjścia czekamy dalej... po kolejnej godzinie znów nic ;] na szczęście rozrywki dostarczyła nam cygańska rodzina (dość liczna) która podjechała 2 samochodami osobowymi do których zapakowali okolo 16 osob ;] swoją drogą ciekawy to był widok kiedy jeden wszedł do bagażnika ;]... Ale wracając do naszego oczekiwania na busa, no więc czekaliśmy okolo 3 godzin aż w końcu postanowiliśmy iść do granicy pieszo... jak się okazało zajęło nam to 30 minut ;]...
PS. Już nigdy nie dam "Bezie" mapy do ręki ;]